Witam! Otóż i ja zakładam bloga. Kim jestem? Kimś, kto przez sobie przeznaczony czas miota się i próbuje zaistnieć. Żałosne, wiem. Ale staram się po prostu nie napisać: nikim. Bo formułka głosi, że każdy jest kimś. Nie wystarczy jednak sobie tego powiedzieć, żeby przegonić depresyjne chmury znad głowy. Żeby uwierzyć, że się jest.
Co trzeba zatem robić, żeby trwale mieć się za kogoś? Jedno jest pewne, trzeba jakoś być. Nie wklejonym w ściany, migotliwym cieniem, nie wiecznym przepraszam ani pytaniem, czy mogę. Nie ukrytym w kulisie okiem, obserwującym widownię przez dziurkę w kurtynie. Trzeba stać na pierwszym planie i nie dać się stamtąd wypchnąć. Ba!
No cóż. Jeśli ktoś oczekuje, że tutaj będę dawać rady, skuteczne zwłaszcza, jak sprawić, żeby jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki przestać nie być, a zacząć być, zapewne się rozczaruje.
Będę tu tylko zapisywać swoje refleksje i z pewnością nie tylko na ten temat. Po dzisiejszemu byłoby " w tym temacie". Ale ja nie jestem dzisiejsza i to jest kolejna rzecz, którą na dzień dobry o sobie tu piszę.
Czyli witam jeszcze raz. A zarazem żegnam do następnego razu.